Miał się pojawić w pół do dziewiątej, kiedy było jeszcze trochę światła. Słońce zaszło a Jego nie było. Spóźniał się. Bijące dzwony były pierwszym zwiastunem. Wrzawa zaczęła rosnąć. Czerwono-niebieskie błyski policyjnej obstawy mieszały się z błyskami lamp aparatów fotograficznych. I jest. Biały mercedes wyłonił się zza kościoła św Wojciecha, sunąc powoli w kierunku kościoła Mariackiego. Przesuwając się wprawiał w ruch setki falujących rąk i biało żółtych chorągiewek. Wiwatom okrzykom, śpiewom i błyskom fleszy nie było końca. Kilka sekund wynagradzających kilkugodzinne oczekiwanie.